Mówi się, że Maryja to królowa, czas pomyśleć trochę o Niej, bo jakże to, że taka a nie inna osoba może być królową wszystkich ludzi? Zacznijmy od tego, kim była. Urodzona w Seforis lub Jerozolimie, prawdopodobnie pochodziła z rodu Aarona i pokolenia Lewiego. Co oznaczałoby, że linie kapłańska i królewska łączą się, co z kolei znaczy, że obie te linie są w osobie Jezusa Chrystusa. Tak więc mamy już jej szlachetne pochodzenie. Idźmy dalej. To ona powiedziała ,,Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według słowa twego’’, gdy anioł przybył do niej. Dała ona tymi słowami dowód swojej wiary i oddania.
Trzeba też pamiętać o największym Jej wyznawcy, papieżu Janie Pawle II, autorze słów ,,Totus Tuus’’, który pokazał, co to jest miłość nie tylko do ojczyzny, ale też do drugiego człowieka. Zapewne Jan Paweł jest kojarzony jako roztrzepany człowiek z radością w oczach i modlitwą na ustach. Podczas wizyty w pewnym kraju zniknął on na kilka godzin wywołując panikę. Został on znaleziony w lesie, gdzie zapatrzony modlił się i nie zwracał uwagi na resztę. Taki był pod koniec życia, ale nie byłbym sobą, gdybym nie opowiedział całej jego historii.
Urodzony w 1920r. jako drugi syn Karola i Emilii w Wadowicach. Już od pierwszych lat jego życie nie było łatwe, przeżył śmierć matki w wieku 9 lat i trzy lata później brata. Jednak miał w życiu autorytety- Karola Habsburga, po którym dostał imię, Mirosława Moroza, wychowawcę, ojca oraz Kazimierza Figlewicza, jego katechetę. W październiku 1938 roku Karol rozpoczął studia polonistyczne w Krakowie, gdzie przeprowadził się wraz z ojcem, który tam zmarł w niedługim czasie, w 1941. Wojna zablokowała Karolowi możliwość dalszej nauki. Jednak nie przeszkodziło mu to w pielgrzymowaniu do Częstochowy i wierzenia, że będzie lepiej. 13 października 1946 roku został on subdiakonem, a tydzień później diakonem Metropolitalnego Seminarium Duchownego w Krakowie. 1 listopada tego roku został wyświęcony na księdza, 2 lata później uczył już jako katecheta w Niegowici. Założył on tam chorał gregoriański i chodził na wycieczki z młodzieżą. Żeby zmylić milicję zdejmował sutannę i kazał na siebie mówić ,,wujku’’ . 1951 był to rok, w którym jego twórczość przeszła istny renesans i spod jego ręki wyszło takie dzieło jak ,,Personalizm Tomistyczny’’ czy ,,O humanizmie św. Jana od Krzyża ‘’.28 września 1958 został mianowany biskupem krakowskim.
Całą swoją drogę zawierzył Maryi, jako swe hasło wziął sławne ,,Totus Tuus’’, co znaczy ,,cały Twój’’. Słowa te kierował do Maryi. Od zawsze fascynował go kult Matki Bożej, a dodatkowo inspirował się Św. Ludwikiem Marią Grignion de Monfort i ,,Traktatem o prawdziwym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny’’. Wziął myśl „niewolnictwa duchowego”, co znaczyło zaufanie Maryi, tak jak ona zaufała Bogu.
W czerwcu 1978 roku nastąpił przełomowy moment, dzięki, któremu został w pamięci Polaków na zawsze. Otóż powiedział „Wołam, ja, syn polskiej ziemi, a zarazem ja, Jan Paweł II, papież. Wołam z całej głębi tego Tysiąclecia, wołam w przeddzień Święta Zesłania, wołam wraz z wami wszystkimi: Niech zstąpi Duch Twój! Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi. Tej ziemi!’’. I wtedy rozpalił w sercach Polaków zapał, dzięki któremu zerwali łańcuchy niewoli i dali początek strajkom przeciw ,,czerwonym’’ rządom na całym świecie i to właśnie dzięki jedności w wierze i ufności w to, że się uda, byliśmy pierwszym państwem, które powiedziało stanowcze nie!
Po raz kolejny opatrzność Matki Boskiej ujawniła się w czasie zamachów na Jana Pawła II. Pierwszy był w Rzymie 13 maja 1981 dokładnie w rocznicę objawień w Fatimie, gdzie został postrzelony w brzuch i ręce, On sam o tym mówił ,,Jedna ręka strzelała, a inna kierowała kulę’’ choć nigdy nie odzyskał pełnej sprawności to i tak dalej głosił słowo Boże ufnie jak Maryja, wierząc w ludzi. Niestety w 1982 był kolejny zamach tym razem w Fatimie podczas dziękowania za uratowanie życia rzucił się na niego zamachowiec z bagnetem. Na całe szczęście powstrzymany przez gwardię papieską nie wyrządzając mu żadnej szkody. Jednak i tak ojciec święty przebaczył im i jak Maryja dalej ufał.
Miałem też napisać o Maryi w moim życiu, ale cóż tu dużo pisać dla niektórych to tylko figurka czy obrazek, a dla mnie to powód, żeby codziennie rano wstać i ufać, że jutro będzie lepiej. I to ona sprawiła, że siedzę teraz i to piszę, to dzięki niej ta praca w ogóle powstaje. Gdy spojrzałem na nią coś mnie tknęło a niechęć do pisania tej pracy zniknęła jak ręką odjął. I to, kiedy mam gorszy moment w życiu patrzę na nią i zwyczajnie uświadamiam sobie, że ona miała w życiu gorzej a i tak szła przez życie z miłością.
Autor tekstu:
Maciej Wolanin, kl. VII