Oglą…dasz w tej chwili archiwalną… wersję™ strony domaradz.pl aktualizowaną… do 22 maja 2015 r. Zapraszamy na aktualną… wersję strony
Dane urzędu
Dane urzędu
Godziny pracy
Menu
<b>Start</b> Start
<b>Wydarzenia</b> Wydarzenia
<b>Informacje</b> Informacje
<b>Urząd Gminy</b> Urząd Gminy
<b>Historia</b> Historia
<b>Kultura</b> Kultura
<b>Sport</b> Sport
<b>Oświata</b> Oświata
<b>Parafie</b> Parafie
<b>Galeria</b> Galeria
<b>Kontakt</b> Kontakt
Nagrody, certyfikaty
Informator
<b>Noclegi</b> Noclegi
<b>Warto zobaczyć</b> Warto zobaczyć
<b>Okolice</b> Okolice
<b>Szlaki rowerowe</b> Szlaki rowerowe
<b>Telefony alarmowe</b> Telefony alarmowe
<b>ISO 9001</b> ISO 9001
Różne
Szukaj na stronie
Ogłoszenia(k/s)
.......
Publikacje
Poezja
W językach obcych
In English In English
 

Start arrow Historia arrow Domaradzkie legendy

Domaradzkie legendy Drukuj E-mail
Napisał Tomasz Bober   
31-01-2005

LEGENDA O ROKICIE ROZBÓJNIKU

Bardzo dawno temu, kiedy okolice Domaradza porośnięte były gęstymi lasami, w lesie zwanym "Rokitne"„ na stromym wzgórzu, wybudował sobie pewien szlachcic-banita drewniane obronne dworzyszcze. Z powodu trybu życia, jaki prowadził (polował w lasach, a poza tym napadał i rabował przeciągających tamtędy bogatych kupców), przezwany został "Diabłem Rokitą". Zrabowane klejnoty i towary oddawał biednym mieszkańcom okolicznym, którzy po pewnym czasie zwabieni łatwym zyskiem zaczęli wraz z nim uprawiać rabunek. Tym sposobem "Diabeł Rokita" zebrał wokół siebie liczny orszak kompanów, którzy stali się postrachem całej okolicy Pewnego razu został on jednak napadnięty podstępnie przez grasujących od czasu do czasu po tych okolicach Tatarów i w walce zginął wraz z towarzyszami. Tatarzy doszczętnie spalili dworzyszcze wraz z okolicznymi domami.

LEGENDA O "KOŚCIELISKU"

W Rokitnem, przy dworzyszczu, w którym mieszkał szlachcic-banita, stał niewielki kościół. Nikt tam jednak nie chodził. Szlachcic z kompanami trudnił się rozbojem i nie w głowie im były modlitwy Nabożeństwa odprawiał ksiądz w pustym kościele. Pewnego razu kościół zapadł się pod ziemię. Od czasu do czasu, w niedzielę, słychać było gdzieś spod ziemi się wydobywający głos dzwonów, które dalej zwoływały wiernych na modlitwę. Odtąd miejsce to nazywano "kościeliskiem". Postanowiono jednak wydobyć z ziemi dzwony, by choć w części czynem tym zmazać swoje winy. Nadludzkim wysiłkiem wydobyto je. Uradzono zawieźć dzwony do najbliższego kościoła. Droga wypadła przez Domaradz. W miejscu, gdzie obecnie stoi kościół, woły stanęły Żadna siła ludzka nie mogła ich ruszyć z miejsca. Postanowiono zatem wybudować tu kościół i dzwony zawiesić na jego wieży.

LEGENDA O POCHODZENIU NAZWY DOMARADZ

Król Kazimierz Wielki postanowił swemu wiernemu słudze podarować szmat ziemi i osadzić go na niej. Wysłał go, aby obejrzał wyznaczony dlań teren i szybko wracał zdać relację z podróży Sługa oczarowany był pięknem ziemi, która miała stać się jego własnością. Przemierzał nieprzebrane bory pełne wszelakiego zwierza, oglądał barcie pełne miodu i smolarzy przy wyrobie smoły. Okolica była piękna i bogata. Pełen dobrej myśli wrócił do swego pana i zdał sprawę z podróży Król widząc, że słudze podoba się wybrane dla niego miejsce, kazał sporządzić akt nadania. Brak w nim tylko było nazwy nowo powstającej osady Ani sekretarzowi królewskiemu, ani królowi nic stosownego nie przychodziło na myśl. Postanowiono z wyborem nazwy poczekać. Tymczasem sługa ruszył do swych nowych włości i zajął się ich zagospodarowaniem. Kiedy wystawił dla siebie okazałe dworzyszcze, wydał wspaniałą ucztę, na którą zaprosił swego dobrodzieja. Król nie odmówił prośbie wiernego sługi i zaszczycił dom jego swoją obecnością. Obejrzał okazałe i zasobne dworzyszcze i rzekł z uznaniem:
"Widzimy, że doma radzisz sobie dobrze, przeto wolę naszą jest, by osada, która tu powstanie, Domaradzem się zwała".

 

Legendy przekazywane z ust do ust spisane przez Benedykta Gajewskiego

Copyright 2000 - 2012 Tomasz Bober & UG Domaradz Wszystkie prawa zastrzeżone. (All rights reserved.)
Strona wykorzystuje Mambo i projekt SK_Bussines3