Ewelinka ma 9 lat i od dwóch lat zmaga się z ciężką chorobą. W związku z tym bardzo dużo czasu spędza w szpitalu, gdzie na krok nie odstępują jej rodzice. Jednak na leczenie dziewczynki potrzebne są fundusze, które mimo pomocy ze strony rodziny, szkoły Ewelinki, parafian, wójta gminy i wielu innych życzliwych osób szybko szybko się wyczerpują. O Ewelince napisała Monika Obrębowska-Czwórnóg w Super Nowościach z dnia 6 marca 2006 roku:
Zaczęło się od problemów z równowagą - mówi jej mama Katarzyna Mandela dziennikarce Super Nowości - Początkowo nikt nie sądził, że jej choroba może być tak poważna. Ale w końcu trafiliśmy do Centrum Zdrowia Dziecka, gdzie została poddana chemioterapii i naświetlaniom.
Dzięki tej terapii wydawało się, że rozwój choroby został zahamowany, ponieważ guz był coraz mniejszy, a we wrześniu 2005 roku na badaniach kontrolnych stwierdzono, że wszystko jest w porządku i choroba się cofnęła.
Niestety Ewelinka do szpitala ponownie trafiła ponad tydzień temu, kiedy zaczęły się problemy z oddychaniem. Jej rączki nie są w pełni sprawne, nie może samodzielnie się poruszać. Ma również problemy z mówieniem. Dlatego z rodziną rozmawia, dzięki specjalnej tabliczce z literami. W ten sposób łatwo dowiadują się jak się czuje, czy coś ja boli, na co ma ochotę. - Jesteśmy umówieni już w Centrum Zdrowia Dziecka - mówi Bogdan Mandela. - Niestety musimy czekać do momentu, gdy będzie mogła sama oddychać. Jej obecny stan bowiem nie pozwala na przewieźć jej do tak odległego szpitala. Chemia i naświetlania przyniosły poprzednim razem efekt. Może i tym razem tak się stanie. Nie można przecież tracić nadziei.
Państwo Mandelowie spędzają z dziewczynką każdy dzień. - Jesteśmy tu codziennie. Przyjeżdżamy z Domaradza z samego rana i wyjeżdżamy późnym wieczorem - mówi pani Katarzyna. - W domu czekają na nas jeszcze dwie córki, które rozumieją, że Ewelinie poświęcamy tak dużo czasu. Ona nie może być przecież teraz sama. Byłam z nią również przez cały czas jej pobytu w szpitalu w Warszawie.
Niestety wyjazdy i opieka nad chorą córką kosztują. - Pomaga nam przede wszystkim rodzina - mówi pan Bogdan. - Gdyby nie oni, nie wiem, jak byśmy sobie poradzili. Wsparła nas również szkoła, do której chodzi Ewelinka i wójt naszej gminy. Dołożyli się również parafianie.
To jednak nie wystarcza, ponieważ obecnie rodzice dziewczynki praktycznie nie pracują. Pan Bogdan jest kierowcą w transporcie międzynarodowym, ale przecież nie zostawi żony samej. - Nie pojadę do Hiszpanii czy Danii na długie tygodnie. Muszę być przy córce. Kiedy ostatnio tak źle się poczuła, byłem w trasie. Nawet się nie zastanawiałem, kiedy zadzwoniła do mnie żona. Natychmiast wróciłem - dodaje pan Bogdan.
Osoby, które chciałyby pomóc Ewelince Mandeli i jej rodzinie mogą kontaktować się z wójtem gminy Domaradz Adamem Komórkiem, nr telefonu 013 4347051, e-mail: pomoc@domaradz.pl |