Oglą…dasz w tej chwili archiwalną… wersję™ strony domaradz.pl aktualizowaną… do 22 maja 2015 r. Zapraszamy na aktualną… wersję strony
Dane urzędu
Dane urzędu
Godziny pracy
Menu
<b>Start</b> Start
<b>Wydarzenia</b> Wydarzenia
<b>Informacje</b> Informacje
<b>Urząd Gminy</b> Urząd Gminy
<b>Historia</b> Historia
<b>Kultura</b> Kultura
<b>Sport</b> Sport
<b>Oświata</b> Oświata
<b>Parafie</b> Parafie
<b>Galeria</b> Galeria
<b>Kontakt</b> Kontakt
Nagrody, certyfikaty
Informator
<b>Noclegi</b> Noclegi
<b>Warto zobaczyć</b> Warto zobaczyć
<b>Okolice</b> Okolice
<b>Szlaki rowerowe</b> Szlaki rowerowe
<b>Telefony alarmowe</b> Telefony alarmowe
<b>ISO 9001</b> ISO 9001
Różne
Szukaj na stronie
Ogłoszenia(k/s)
.......
Publikacje
Poezja
W językach obcych
In English In English
 

Start arrow Publikacje arrow Brawura czy głupota

Brawura czy głupota Drukuj E-mail
Napisał Krzysztof Gosztyła   
10-04-2005

Kto ogląda telewizję czy chociażby przegląda pisma w których zamieszczone są programy TV, to mógł zauważyć, że pojawiły się takie tytuły, jak: „Sport ekstremalny”, „Ryzykanci” i „Szczyty głupoty” oraz podobne. Bohaterowie tych programów ryzykują życiem i zdrowiem skacząc na linach z wysokich wiaduktów, zjeżdżając na nartach ze skalistych szczytów. Najczęściej taki spektakl odbywa się w obecności widzów, przed obiektywami aparatów fotograficznych i kamer. Z tego wynika jasno, że czyni się to także dla żądnych wrażeń gapiów; uda się czy też nie. Ostatnio pokazywano wyczyn pewnego kajakarza jak z wysokiej góry zjeżdżał po śniegu oczywiście na odpowiednio wzmocnionym sprzęcie.

Ryzykanctwo można zrozumieć, jeżeli wykonawca popisów ryzykuje tylko swoją osobą. Rozśmieszyła mnie kiedyś scena, chociaż wcale nie była śmieszna, jak kilku młodych (ok. 20 letnich) amerykanów wykonało katapultę z odpowiednio skonstruowanych sprężyn. W odległości kilkunastu metrów ustawiono batut(sprężysta siatka rozpięta na ramie), pociskiem miała być dziewczyna odpowiednio ubrana. Została oczywiście wystrzelona tylko pech chciał, że nie doleciała do celu. Szczęśliwie pokaz zakończył się w szpitalu.

W Polsce tego rodzaju wyczyny również stają się modne, np. wyścigi młodych ludzi dwoma samochodami nocą na ulicach miast; było już kilka wypadków śmiertelnych. Nasuwa się pytanie, co młodych ludzi skłania do tak ryzykanckich zachowań? Odpowiedź jest prosta: nuda, chęć wywarcia wrażenia na innych oraz brak wyobraźni.
    Takie, nie mieszczące się w „normie” zachowania ludzkie, z pewnością są nie tylko znakiem naszych czasów. Sam pamiętam, miałem może około dziesięciu lat, jak kilkunastoletni młodzieniec popisywał się różnymi wyczynami. Działo się to w czasach, gdy w Domaradzu posiadano może ze dwa odbiorniki radiowe, a o telewizji jeszcze nikt nie słyszał. Więc ów wyrostek pewnego razu przywiązał sznur do czubka drzewa i trzymając za drugi koniec skakał udając spadochroniarza; typową zabawą w tym okresie dla chłopców była zabawa w „wojnę”. Innym razem wiosną, gdy w Stobnicy było wody równo z brzegami, skakał z mostu pod Skałą i płynął kilkadziesiąt metrów z prądem. Pewnego razu, gdy woda się rozlała po łąkach, wziął od sąsiadów drewniane koryto( służące przy uboju świń) i próbował na nim pływać. Oczywiście koryto przewracało się i tonęło. 

Są ludzie, którzy po prostu lubią ryzykować, szczególnie daje się to zauważyć u kierowców, ale ci ryzykują nie tylko swoim życiem i zdrowiem. Mam okazję często to obserwować, bo mieszkam w pobliżu bardzo niebezpiecznego zakrętu( jest źle wyprofilowany). Rocznie zdarza się tu kilkanaście kolizji: samochody wypadają z jezdni, był również wypadek śmiertelny. Najczęstsze przyczyny to, zbyt szybka jazda i co się z tym wiąże przekraczanie podwójnej linii ciągłej. Nie przemawiają do wyobraźni niektórych osób apele w telewizji i pokazywane przykłady skutków brawury i nieprzestrzegania przepisów.

Poniżej  zdjęcie z wypadku na feralnym zakręcie – wakacje 2004 r.

wypadek

Dla nauczycieli i wychowawców nieobojętne są również wypadki w szkołach i gospodarstwach domowych, bo biorą w nich udział często dzieci i młodzież. Mimo tego, że na lekcjach wychowawczych i nie tylko, uczula się wychowanków na sprawy swojego bezpieczeństwa w drodze do szkoły i w domu. W czasie wakacji 2004 r. telewizja podawała przypadek o tym, jak w czasie sianokosów kosiarka obcięła dziecku stopy. Takich zdarzeń w różnych latach było więcej. Kilkanaście lat temu pracowałem w niedużej szkole podstawowej( ok. 80 uczniów) w jednej z miejscowości nad Sanem. W czasie, gdy pewien ojciec kosił trawę w pobliżu domu, pod zęby kosiarki podeszła córeczka. Miała iść po wakacjach do trzeciej klasy. Przeprowadzono operację, ale udało się uratować tylko jedną stopę. Po rocznej rehabilitacji powróciła do szkoły, do czwartej klasy. Jej hart ducha był godny podziwu, zachowywała się jakby nic się nie stało. Na lekcjach wychowania fizycznego starała się wykonywać wszystkie ćwiczenia razem z koleżankami. Robiła przewroty na materacu, skakała przez kozła do ćwiczeń ( z małą pomocą), biegała, grała w siatkówkę i piłkę ręczną.

Inny wypadek jaki się wydarzył również w tej miejscowości: otóż w jednym z gospodarstw przygotowywano drzewo na opał. Brat gospodarza (zawodowy pilarz) przecinał gałęzie piłą motorowo-łańcuchową. Odciągano te gałęzie na bok i w pewnym momencie córka gospodarza (już absolwentka podstawówki), podeszła zbyt blisko pracującej piły, która rozerwała jej policzek. Podobny przypadek zdarzył się uczniowi Gimnazjum w Golcowej, który chciał zbudować budę dla swojego psa. Gdy przecinał potrzebne deski pilarką tarczowo-elektryczną, jeden z przecinanych elementów odskoczył i chłopak wirującą tarczą przejechał sobie po podudziu. O podobnych zdarzeniach w których uczestniczą dorośli i młodzież podczas prac w swoich gospodarstwach słyszy się dość często. Odnosi się wrażenie, jakby
takie zdarzenia losowe wpisane były w naszą codzienność, że są nieuniknione. Są ostrzeżeniem dla wielu innych, że ryzyko często wiele kosztuje. Warto wspomnieć, że znaczna część tych wydarzeń spowodowana jest przez alkohol, który traktuje się jak towarzyski niezbędnik.

Jest już wiosna 2005 r. i można zauważyć jak motocykliści szykują i ujeżdżają swoje stalowe rumaki. Znów będziemy świadkami ich popisów na drogach, jazdę na dużych szybkościach i slalomy pomiędzy samochodami. Niejeden taki jeździec trafi, oby tylko, do szpitala.

Krzysztof Gosztyła
< Poprzedni   Następny >

Copyright 2000 - 2012 Tomasz Bober & UG Domaradz Wszystkie prawa zastrzeżone. (All rights reserved.)
Strona wykorzystuje Mambo i projekt SK_Bussines3