Od pewnego czasu dyrektor Gminnego Ośrodka Kultury
i jednocześnie redaktor naczelny „Wieści Domaradzkich”, pan Wiesiek
Walus mobilizuje mnie abym coś napisał o Gimnazjum w Golcowej (w którym
pracuję) do jego gazety. Może te moje refleksje niezupełnie będą o
szkole, w każdym razie w niewielkim procencie.
Pokonując drogę do pracy samochodem, słucham najczęściej Radia Rzeszów.
Któregoś dnia, było to chyba w październiku 2004 r. prowadzący audycję
przedstawiał spór, jaki się toczył między władzami Krosna i ekologami.
Chodziło o regulację, na pewnym odcinku, rzeki Lubatówki.
Przedstawiciele władz roztaczali korzyści jakie przyniesie
wyprostowanie i wybetonowanie czy też obłożenie płytami koryta rzeki,
natomiast miłośnicy przyrody przedstawiali argumenty przeciw i dawali
przykłady szkód jakie po zrealizowaniu tego pomysłu powstaną.
Wiek XIX i wiek XX przyniósł tak olbrzymi rozwój nauki i techniki, że
człowiek poczuł się „Panem” świata. Zaczęto prześcigać się (trwa to do
dziś) w budowaniu coraz to wyższych obiektów, coraz szybszych i
doskonalszych pojazdów, jak na przykład „Titanic” wydawałoby się
niezatapialny statek pasażerski. Na początku lat sześćdziesiątych XX w.
władze ZSRR postanowiły produkować bawełnę na pustynnych terenach Azji
Środkowej. Zbudowano sieć kanałów którymi skierowano wodę z rzek
Syr Daria i Amu Daria na pola uprawne. Te dwie rzeki stanowiły główne
źródło zasilające czwarte pod względem wielkości na świecie – jezioro
Aral. Dzisiaj zajmuje ono ósmą pozycję, gdyż skurczyło się o 2/3
pierwotnej wielkości. Wzrastające zasolenie spowodowało, że żyje w nim
tylko
cztery gatunki ryb – zatem upadło rybołówstwo.
Likwiduje się coraz to następne liczne przedtem ośrodki wypoczynkowe,
bo brzeg jeziora oddala się coraz bardziej (od niektórych nawet o ponad
100 km.). Wydajność pól uprawnych spadła w wyniku zasolenia wód
gruntowych i gleby. Bez interwencji ekologów Morze Aralskie zniknie do
2020 roku.
Nowe rządy państw leżących w pobliżu liczą na
pomoc Zachodu, ze względu na możliwości technologiczne i źródła
finansowe. W niektórych krajach zachodnich zrobiono to, co u nas
jeszcze się nie udało ze względu na zamożność kraju, wyprostowano
i wybetonowano wiele rzek dość wcześnie – aby móc ocenić teraz tego
skutki. Wielu światłych ludzi już się zastanawia nad tym jak tym rzekom
przywrócić pierwotny wygląd. W ostatnich latach, w związku z wejściem
Polski do UE, przyjeżdża do nas dużo fachowców z różnych dziedzin i
widząc jeszcze nie do końca zniszczoną przyrodę apeluje do Polaków aby
to zachować. Mam nadzieję, że i u nas minęły te czasy kiedy trzeba było
osuszyć każde bagienko, ostatnio usłyszałem o „święcie bagien” których
mamy najwięcej w Europie. Są ostoją wielu unikalnych gatunków roślin i
ptaków.
Zwiększa się rzesza ludzi, którzy chcą wypoczywać: latem nad morzem lub
w ośrodkach nad różnego rodzaju akwenami a zimą na śnieżnych stokach.
Buduje się coraz więcej domów wczasowych, coraz więcej tras
narciarskich, przeznaczając do tego celu dogodniejsze stoki ogałacając
je przy tym z drzew i krzewów. W Finlandii na przykład, gdzie brak jest
terenów gładkich i trawiastych, zasypuje się skaliste zbocza ziemią
przywożoną z odległych miejsc.
Po ostatniej reformie oświaty (1999 r.) do szkół wprowadzono tzw.
ścieżki edukacyjne, m.in. ekologiczną. Widocznie stało się niezbędne,
aby od najmłodszych lat wpajać człowiekowi szacunek do przyrody. Gdy
popatrzymy wstecz co najmniej 50 lat, to wydaje się, że nasi przodkowie
nie mieli większych z tym problemów, człowiek umiał żyć w zgodzie z
naturą. Rzeki takie jak Stobnica i Golcówka corocznie występowały z
brzegów,
przynajmniej dwa razy w roku, by po kilku dniach
wrócić do swoich koryt. Biorąc to pod uwagę domy budowano na zboczach
wzniesień i woda tym domostwom nie zagrażała. Zdarzało się tylko, że
powódź zalała parę kopek siana na nadrzecznych łąkach. W latach
sześćdziesiątych postanowiono Stobnicę ujarzmić i wielkim nakładem
kosztów wyprostowano jej bieg poszerzając jednocześnie koryto. Przed
regulacją rzeki było w niej mnóstwo ryb, wiele gatunków zwierząt;
występowały raki. Zakrzewione brzegi zasiedlały zwierzęta, które
później przeniosły się gdzie indziej, lub wyginęły. Dzisiaj pozostało,
może ze trzy gatunki ryb - myślę, że nikt tego nie zbadał. Stobnica
pomimo regulacji i tak wylewa, nie czyniąc właściwie żadnych szkód
dlatego(podpis pod zdjęciem), że w wyniku przemian ustrojowych,
większość gospodarstw upadła; przestano hodować bydło i łąki
leżące nad rzeką są nieskoszone od lat. Podobnie postąpiono z innymi
rzekami naszego regionu, np. w Dydnii. Wielu pobudowało swoje
gospodarstwa nad jej brzegiem i gdy pomimo regulacji rzeka
wylała, w domach tych woda podniosła parkiety do góry i teraz trzeba
myśleć o dalszej z nią walce. Z drugiej strony zamienione w proste
koryta podgórskie rzeczki bardzo szybko odprowadzają wodę i wpadając do
większych rzek, jak np. Wisłok, powodują o wiele większe szkody
zalewając o wiele większe obszary i wioski położone w ich dolinach.
Widok na most pod Skałą gdy Stobnica
wylewa(2005.03.18. – godz. 1530)
dziś można zobaczyć podmyte i oberwane
brzegi co się nie zdarzało gdy
były zarośnięte drzewami i
krzewami(zob.Golcówka).
Wszyscy wiemy, już od szkoły podstawowej, że bardzo dużo wody
zatrzymują i gromadzą
lasy. Od kilkunastu lat obserwujemy prawie rabunkową gospodarkę w
lesie, gdyż jest olbrzymia koniunktura na ten surowiec w zachodnich
państwach Europy. Dochodzi do kradzieży drewna, jak pokazywano w
telewizji, przez niektórych prywatnych przedsiębiorców. Niektórzy
naukowcy w Polsce twierdzą, że (może opinia trochę przesadzona) nasz
kraj można porównać do Egiptu pod względem zasobności w wodę. Trudno
się z nimi spierać nie mając wiedzy na ten temat, ale wiem od
fachowców, którzy zajmują się kopaniem studni, że w okolicach Domaradza
trzeba je bardzo głęboko kopać lub wiercić, gdyż poziom wód podziemnych
bardzo się obniżył.
Podsumowując: dbając o regionalne interesy, odprowadzamy wodę nie
czyniąc nic by ją zatrzymać. Moim zdaniem, nie pomoże w tym
zakresie wybudowanie planowanych zbiorników retencyjnych, gdyż z
pewnością mniej wody się w nich zmieści niż w zakolach zadrzewionych
rzek i w lasach. Powinniśmy odstąpić od regulacji tych rzeczek i
zachować je w naturalnym stanie póki nie jest za późno. Wprowadzono
politykę zalesień w związku z wejściem do UE, bardzo dobrze, ale lasy
rosną bardzo d ł u g o.
Pozwolę sobie dopisać artykuł jaki się ukazał w NOWINACH –
gazecie codziennej (wtorek 1 marca 2005 r. Nr 42):
Ekolodzy dogadują się z władzą
Kompromisowa
Lubatówka
Krosno. Po spotkaniu ekologów i projektantów
jest szansa na porozumienie w sprawie regulacji Lubatówki.
W spotkaniu uczestniczyli także przedstawiciele Urzędu Miasta i
Podkarpackiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych oraz
zainteresowani mieszkańcy( m.in. z osiedla Traugutta i Krościenka
Nożnego).
Projektanci szczegółowo przedstawili projekt regulacji Lubatówki.
Przyrodnicy, wędkarze i ekolodzy zgłosili swoje uwagi: wskazywali na
konieczność ochrony wiekowych wierzb. znaczenie ochrony koryta potoku
dla ryb i ptaków, walory krajobrazowe oraz rolniczy charakter tego
obszaru. – Chcemy zachować Lubatówkę w jak najbardziej naturalnym
stanie, ale nie protestujemy przeciw zabezpieczaniu tych fragmentów
brzegu potoku, które znajdują się w pobliżu domów i mostów – podkreśla
Łukasz Łuczaj ze Społecznego Komitetu Obrony Rzek Podkarpacia.
Ekolodzy są zadowoleni ze spotkania. – Władze miasta i projektanci
interesowali się walorami przyrodniczymi Lubatówki i okolic, wyrazili
nawet gotowość do odstąpienia od części zaplanowanych prac
regulacyjnych – dodaje Grzegorz Bożek. Pod koniec kwietnia odbędzie się
kolejne spotkanie, tym razem w terenie, z udziałem właścicieli działek
przylegających do potoku. ewg
Krzysztof
Gosztyła |